Zawartość produktu

o komunikacji zbiorowej wszelkiego typu, od kolei i autobusów począwszy, aż po riksze, omnibusy i tramwaje wodne

wtorek, 19 listopada 2013

KąKol i inne kwiatki

Podobno wszystkie nowe pomysły i postanowienia, które nam wpadają do głowy, należy wcielać w życie (a przynajmniej rozpocząć ich realizację) w ciągu kilkunastu, maksymalnie kilkudziesięciu godzin. Inaczej nic z nich nie będzie. Jeśli to prawda, a mądrzy ludzie twierdzą, że tak, to niniejszy projekt nie powinien powstać już kilkaset razy.

Pierwsze pomysły odnośnie tego bloga pojawiły się bowiem już grubo ponad rok temu. Najtrudniej jednak - jak śpiewała swego czasu Anna Jantar - zrobić pierwszy krok. Problemy dały o sobie znać już na etapie tytułu. Pierwsza wersja zakładała, że będzie on brzmieć: KąKol, jako mało subtelny skrótowiec od "Kącik Kolejowy". Istniało jednak ryzyko, że przyciągnie on nie tyle zainteresowanych faktyczną tematyką bloga, co entuzjastów botaniki i odchwaszczania.

Nazwa "Moje Linie Kolejowe" wpadła mi do głowy, gdy pewnego wiosennego wieczoru stałem w korytarzu wagonu drugiej klasy w składzie TLK "Karkonosze", oczekującym na odjazd z Wrocławia Głównego. Składzie rzecz jasna sporo opóźnionym, bo to jest pociąg, który z Jeleniej Góry do Wrocławia jeszcze nigdy nie przyjechał punktualnie. W każdym razie rzuciła mi się wtedy w oczy tablica relacyjna wisząca w korytarzu, z kolorowym napisem "Twoje Linie Kolejowe". Napisem, który ma charakter wysoce edukacyjny, bo skrótowiec TLK wciąż większość pasażerów rozszyfrowuje jako Tanie Linie Kolejowe. W każdym razie pomyślałem sobie wtedy, że pomimo iż uwielbiam jeździć pociągami, pospiesznymi również, tak naprawdę to nie są moje linie kolejowe. Z wielu powodów, których część jest oczywista (spóźnienia, brud, obowiązkowa rezerwacja miejsc w klasie 2, zbyt mała liczba wagonów, praktyka łączenia składów jadących część trasy po wspólnym odcinku itd.), a wypisanie tutaj wszystkich zajęłoby lata świetlne.

Nie jestem MiKolem, ani żadnym innym miłośnikiem komunikacji zbiorowej. Nie robię maniakalnie zdjęć wszelkich pojazdów, nie wrzucam ich na przeróżne poświęcone temu strony w internecie (od słynnego TWB począwszy). Nie wypisuję na fanpage'u Przewozów Regionalnych tekstów w stylu: "Kocham was i wasze usługi!!! <3". Nie pasjonuje mnie jazda "kiblami" (ezt EN57) przez całą Polskę, zwłaszcza na siedzeniach w wersji "full plastic". Jestem zwyczajnym użytkownikiem komunikacji zbiorowej z ponad dwudziestoletnim stażem, który może trochę więcej niż przeciętny pasażer dostrzega i trochę więcej go w tej materii obchodzi.

A moje linie kolejowe to jest byt fikcyjny; coś, czego nigdzie nie ma na świecie, nigdy nie było i nigdy pewnie nie będzie. Każdy ma jakieś swoje spojrzenie na kolej, swoje związane z nią marzenia i oczekiwania. Wiem, że moje nigdy nie będą w stu procentach spełnione, ale ucieszę się, jeśli ziści się chociaż jakiś ich procent. A tymczasem obserwuję rzeczywistość komunikacji zbiorowej tu i teraz, obserwując jak się zmienia (i czy na pewno na lepsze).

Kilka razy tematykę tą poruszyłem na moim pierwszym i głównym blogu, na którym jest generalnie ryż, mysz, mydło i powidło. Ponieważ jednak tamten blog jest adresowany do "ogólnego czytelnika", tematy "zbiorkomowe" pisało mi się trudniej (nie mogłem używać zbyt wielu skrótów myślowych, zrozumiałych tylko dla obeznanych z tematem etc.), a stałych odbiorców pewnie i tak te wpisy nużyły. Stąd pomysł na to miejsce.

Pomysł na zawartość już nie jest tak jasno określony. Nie będzie tu na pewno długich elaboratów, nie będzie tekstów w jakikolwiek sposób aspirujących do miana fachowości w tej dziedzinie. Bo sam na tej materii się nie znam na tyle, aby wypowiadać się w niej z jakąkolwiek, nie tylko niezachwianą, pewnością. Internet jest jednakże medium egalitarnym i każdy może się w nim produkować na dowolne tematy, nawet jeśli (a może i zwłaszcza) się na nich nie zna. Mogę więc i ja. A nikt nie ma obowiązku tego czytać. Chociaż oczywiście na "czytelniczość" pewną liczę. Prędzej jednak trafi tu przypadkiem jakiś przybysz z branży, niż stale zaglądać będą nieliczni fani mojego pierwszego bloga. Dlatego pozwolę sobie pisać w sposób, który nie dla wszystkich nieobeznanych z tematem może być jasny, jednak gdybym miał rozwijać każdy skrót i tłumaczyć każdą zawiłość, znowu porobiłyby mi się teksty kilometrowej długości, które - jak wiem z doświadczenia (patrz mój główny blog) - odstraszają większość potencjalnych gości.

Tyle zatem tytułem tak zwanego wstępu. Od następnego wpisu zakładam krótsze notki, więcej fotografii własnego autorstwa, oraz potężną ilość przemyśleń, również własnego autorstwa, co odbiera im jakąkolwiek dozę fachowości i obiektywizmu. Ale to nie jest branżowe pismo, tylko prywatny blog, co już zresztą gdzieś wyżej nadmieniłem.

Będzie tu głównie o kolei, ale nie wyłącznie. Komunikacja zbiorowa to również autobusy miejskie, podmiejskie i dalekobieżne, to trolejbusy i tramwaje, oraz wszystko co tylko się z tym wiąże. A jest tego tyle, że nawet gdybym chciał pisać codziennie (co jest marzeniem ściętej głowy), materiału wystarczyłoby na najbliższy milion lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz